Domofony nie działają, drzwi się nie zamykają a na klatce schodowej poniewiera się sterta śmieci - piszą do nas rozżaleni mieszkańcy bloku przy ulicy Prądzyńskiego w Starachowicach. Boimy się wsiadać do windy, bo ona bez przerwy się zacina. Wewnątrz bloku smród i brud. Nie wspominamy już o śmietnikach, tam poniewierają się śmieci i resztki jedzenia. Wstydzimy się zapraszać gości do takiego budynku, gdzie na wejściu uderza nas nieprzyjemny zapach. Interweniowaliśmy w tej sprawie do spółdzielni, ale nic to nie dało. Spółdzielnia (Wanacja) tłumaczy się brakiem funduszy. Remontu nie pamiętają pierwsi lokatorzy, mieszkający tam około 28 lat. Jak mamy tam funkcjonować ?- pytają mieszkańcy.
Drzwi do klatki się nie zamykają, domofony nie działają, wchodzą ludzie z zewnątrz i na klatkach schodowych piją i palą. Graffiti na ścianach z lat 80-90. Dookoła śmietnika, który jest obok bloku jest zawsze pełno śmieci, dokarmiane są gołębie, psy i koty, szczury biegają koło garaży i w piwnicy. Obok tego śmietnika przechodzą małe dzieci bo na wprost jest wejście do szkoły. Blok zrobiony jest zewnątrz, a wewnątrz slumsy - podsumowują lokatorzy.
Nadzorcą bloku przy ulicy Prądzyńskiego jest starachowicka spółdzielnia Wanacja. Jutro w tej sprawie będziemy się kontaktować z jej przedstawicielami.
Polecany artykuł: