Informację tę potwierdza rzecznik szpitala Małgorzata Kałuża.
To prawda. Do naszej przychodni zgłosił się pacjent, który powinien przebywać na kwarantannie. Mężczyzna ten nie powinien opuszczać miejsca zamieszkania. Przy wejściu do szpitala mamy do wypełnienia ankietę (ze względów epidemiologicznych) a pacjent po prostu nas okłamał - mówi Małgorzata Kałuża. Był na kwarantannie a mimo wszystko zgłosił się do lekarza.
Mężczyzna miał na dziś wyznaczoną wizytę u ortopedy. Natomiast w takim przypadku nie powinien opuszczać miejsca zamieszkania.
Zgodnie z obowiązującymi zasadami personel poradni wyprosił go. Pacjent uzyskał numer telefonu do NFZ pod którym może uzyskać pomoc (nr tel. 800 - 190 -590). My nie mamy możliwości przyjęcia pacjenta zakażonego do poradni - opowiada rzecznik Kałuża.
Zgodnie z procedurą poradnia ortopedyczna została natychmiast zdezynfekowana, pomieszczenia zostały ozonowane. Operację przeprowadziła Centralna Sterylizatornia.
Na szczęście pacjent był w systemie, bo inaczej nawet byśmy nie wiedzieli, że ta osoba jest chora. Naraził na zarażenie nas i innych pacjentów przychodni - dodaje rzecznik Kałuża. Sprawa została zgłoszona na policję.
Według naszych informacji pacjent zachowywał się wulgarnie i agresywnie. Żądał dostępu do lekarza i badań, ponadto nie chciał opuścić budynku szpitala.
Policjanci podjechali pod adres przebywania tej osoby, której dotyczyła interwencja - opowiada Paweł Kusiak rzecznik starachowickiej policji. Jak się okazało w miejscu zamieszkania (Gmina Wąchock) nie było tego mężczyzny, nie odbierał też od nas telefonu. Wobec niego została sporządzona notatka, czyli wniosek o ukaranie z art. 116. czyli łamanie obowiązku kwarantanny. W takiej sytuacji Sanepid może nałożyć karę w wysokości 30 tysięcy złotych.