Elektryczna kia w stawie w miejscowości Szabelnia. 47-latek próbował uniknąć potrącenia zwierzęcia

2025-11-25 14:11

We wtorkowe przedpołudnie, 25 listopada, doszło do groźnie wyglądającego zdarzenia w miejscowości Szabelnia w powiecie koneckim. Kierowca osobówki marki Kia, chcąc uniknąć kolizji z nagle wybiegającym na drogę zwierzęciem, stracił panowanie nad pojazdem, wjeżdżając prosto do pobliskiego stawu.

Elektryczna kia wjechała do stawu. 47-latek próbował uniknąć potrącenia zwierzęcia

i

Autor: KP PSP Końskie/ Materiały prasowe Elektryczna kia wjechała do stawu. 47-latek próbował uniknąć potrącenia zwierzęcia

Manewr ratujący życie zwierzęcia

Akcja ratunkowa rozpoczęła się niemal natychmiast. Na miejsce zdarzenia w Szabelni skierowano służby ratunkowe, w tym straż pożarną oraz zespół ratowników medycznych. Jak potwierdził nam młodszy brygadier Mariusz Czapelski z koneckiej straży pożarnej, elektryczny osobowy pojazd marki Kia wjechał do zbiornika wodnego w miejscowości Szabelnia. Przyczyny tego niecodziennego wypadku szybko ustalili funkcjonariusze policji z Końskich.

Policjanci ustalili, że 47-letni kierowca kii, chcąc uniknąć potrącenia zwierzęcia, które wybiegło na drogę, gwałtownie skręcił kierownicą i stracił panowanie nad pojazdem - 47-latek był trzeźwy, zdołał sam opuścić pojazd przed przybyciem służb, nic mu się nie stało - informuje młodszy aspirant Marta Przygodzka z koneckiej policji.

Elektryczna kia wjechała do stawu. 47-latek próbował uniknąć potrącenia zwierzęcia

i

Autor: KP PSP Końskie/ Materiały prasowe Elektryczna kia wjechała do stawu. 47-latek próbował uniknąć potrącenia zwierzęcia
Starachowice Radio ESKA Google News

Kierowca bezpieczny, auto wyciągane ze stawu

Mimo że widok samochodu zanurzonego w wodzie z pewnością budził niepokój, kierowca wykazał się niezwykłą przytomnością umysłu. 47-latek, który był jedynym pasażerem pojazdu, zdołał samodzielnie wydostać się zarówno z pojazdu, jak i z wody jeszcze przed przybyciem służb. Mężczyzna, choć cały i zdrowy, trafił pod opiekę załogi ratowników medycznych, aby upewnić się, że jego stan zdrowia nie budzi żadnych zastrzeżeń. Przeprowadzone badanie wykazało również, że był on trzeźwy

To zdarzenie jest ważnym przypomnieniem dla kierowców, jak nieprzewidywalne mogą być sytuacje na drodze, zwłaszcza w obliczu dzikich zwierząt. Moment, w którym 47-latek musiał podjąć decyzję, przypomina o dylemacie, przed którym stają kierowcy: uniknięcie kolizji z przeszkodą kosztem bezpieczeństwa pojazdu. W tym przypadku, choć straty materialne są duże (samochód w stawie), najważniejsze jest to, że ani kierowcy, ani zwierzęciu, którego ratował, nic się nie stało.